Łowcy Kryształów – Recenzja

, Andrzej Kaczor
  • liczba graczy: 2-4
  • czas rozgrywki: 75
  • rok wydania: 2018
  • zależność językowa: b/d (PL)

Ach, ten Kickstarter ...

Często przeglądam Kickstartera. Nawet bardzo często (moja żona twierdzi, że za często ;)). Niektóre projekty oglądam raz, niektóre dwa i więcej, a niektóre zwyczajnie omijam. Łowców obejrzałem raz. Stwierdziłem, że wygląda to na dość proste euro z ewentualnym twistem związanym z budowaniem lokacji oraz negatywną interakcją. W połączeniu z grafikami, które zaliczają się raczej do udanych stwierdziłem, że to jednak nie dla mnie, ale chętnie zagram jeśli ktoś zaproponuje.

Jakiś czas później (całkiem szybko, ponieważ dostarczenie gier do wspierających zajęło około 4-5 miesięcy) gra ukazała się na rynku. Z moich obserwacji wynikało, że nie był to zbyt udany debiut. Ot, zaledwie garstka pozytywnych opinii i przeważająca liczba opinii negatywnych. No cóż, trzeba było się przekonać samemu 😉

No to jak zostać tym magnatem?

W grze znajdziemy całkiem sporo kart i tektury jak na proponowaną cenę. Do tego plansza oraz instrukcja, która jest całkiem nieźle napisana. Możliwe, że raz czy dwa do niej zerknęliśmy podczas gry, ale tylko w ramach upewnienia się czy dobrze gramy i czy czegoś nie pomieszaliśmy. Komponenty gry są na przyzwoitym poziomie, tektura porządna, karty też całkiem całkiem. Nierówna jest niestety grafika, niektóre karty są zdecydowanie ładniejsze, a żetony kryształów są co najwyżej na średnim poziomie. Najmniej podobają mi się totemy frakcji – duże tekturowe tokeny zaznaczające bazy, jakie udało nam się przejąć, ale o tym później. Grafiki na tychże tokenach nie są specjalnie ładne, a ich wymyślne kształty nie przypadły mi do gustu, ale to sprawa raczej drugorzędna.

Przejdźmy do rozgrywki. Przygotowanie gry przebiega szybko i bezproblemowo. Żetony kryształów dzielimy na stosy odpowiadające trudności ich wydobycia (1, 3, 6 oraz 10). Wybieramy bądź losujemy 4 z 6 talii kart najemników i dzielimy je według ich poziomu (1., 2., 3. i 4. poziom). Każdy dobiera łącznie 3 karty najemników oraz jeden losowy totem.

Do tego dochodzi plansza wraz ze znacznikiem zawalenia kopalni i trzema losowymi artefaktami. Reszta kart z talii artefaktów pozostaje na swoim stosie, aby móc nimi uzupełnić te zakupione przez graczy.

Ok, jesteśmy gotowi. Postaram się pokrótce nakreślić, co w tej grze tak właściwie robimy. Przed turami graczy wykonujemy wszystkie efekty z kart oraz aktywujemy lidera.

Tutaj muszę trochę napisać o pojęciu bazy w grze. Otóż zagrywając karty odkładamy je na jeden stos zwany bazą. Górna, czyli ostatnia karta w takim stosie to nasz lider.

W związku z tym, przed naszymi turami, tak jak napisałem powyżej, możemy aktywować naszego lidera. Aktywacja to po prostu uruchomienie umiejętności opisanej na karcie. Jakie to umiejętności? O tym opowiem w dalszej części tekstu.

Kolejną fazą rozgrywki są tury graczy. Każdy gracz ma do dyspozycji dwie, koniecznie różne, akcje. Są one bardzo proste, są to: rekrutacja najemnika, fedrowanie kryształu, zdobycie artefaktu, użycie zdolności specjalnej najemnika oraz przejęcie bazy.  Żeby zrekrutować najemnika o koszcie 3, trzeba odrzucić karty o łącznym koszcie (czy też poziomie) o jeden mniejszym, kolor karty nie ma znaczenia. W przypadku fedrowania karty muszą być w tym samym kolorze, a suma ich poziomów równa bądź wyższa niż koszt kryształu. Nadmiar przepada.

Kryształy fedrujemy z ogólnodostępnego tableau. Samo fedrowanie w tej fazie nic nam nie daje, a niektóre kryształy posiadają tak zwany znacznik zawalenia kopalni. Jest to informacja o tym, że kopalnia traci swoją wewnętrzną strukturę i coraz bardziej chyli się ku zawaleniu. A tak naprawdę przesuwamy znacznik zawalenia na planszy o jedno pole do przodu.

Kolejną akcją jest zdobycie artefaktu. Akcja podobnie prosta jak dwie poprzednie. Zagrywając najemników o łącznym koszcie/poziomie 8 lub więcej możemy wybrać jeden z trzech dostępnych artefaktów. Każdy z nich ma dwa efekty. My wybieramy jeden, sprytnie wsuwając część karty pod naszą bazę tak, aby drugi, niewybrany efekt był zakryty.

Jeżeli chodzi o akcję użycia umiejętności najemnika to jest to po prostu zagranie karty z ręki i odpalenie specjalnej zdolności. Jest ich niestety mało i nie są zbyt wyszukane, o tym więcej w podsumowaniu. Jedna frakcja posiada umiejętności zniewalania, jest to akcja dostępna tylko dla nich. Troszkę to urozmaica rozgrywkę oraz daje możliwość zdobycia większej liczby punktów.

Ostatnia akcja to ta, gdzie w końcu pojawia się wcześniej wspomniana negatywna interakcja. Poświęcając nasze całe dwie akcje, możemy przejąć bazę przeciwnika. Zostaje on tylko z liderem w bazie, a my możemy zdobyć jego karty. Jest to szczególnie ważne, jeśli przeciwnik zagrywał wcześniej drogie karty. Dodatkowo otrzymujemy totem w kolorze lidera przeciwnika, są to dodatkowe punkty na koniec gry.

Na koniec tury każdy robi porządek w swojej bazie oraz dokładane są brakujące karty i kryształy. I tak naprawdę to cała gra, na koniec otrzymujemy punkty za wydobyte kryształy, totemy, artefakty, ewentualne zniewolone karty oraz zestawy symboli frakcji na żetonach kryształów.

Czy warto zostać Łowcą Kryształów?

Ok, ale czy gra jest fajna? W mojej opinii nie. Wynika to głównie z faktu, że karty jednej frakcji mają sporo kopii takich samych efektów specjalnych. Przykładowo wszystkie karty z poziomu pierwszego mają identyczną umiejętność, podobnie z poziomu drugiego i trzeciego. Jedynie karty poziomu czwartego mają tych umiejętności więcej. Nie byłby to problem gdyby nie to, że umiejętności nie są jakoś szczególnie wyszukane. Jako że zagrywanie kart jest jednym z głównych elementów gry, niestety czuć tutaj dużą powtarzalność rozgrywki oraz brak jakiegokolwiek efektu wow. Drugą główną akcją jest wydobywanie kryształów. Tutaj też niestety nie ma zbyt wiele polotu, po prostu odrzucamy karty i zabieramy żeton. Finezji nie stwierdzono.
Sytuację ratują trochę artefakty oraz akcja przejęcia bazy przeciwnika. Artefaktów jest niemało, mamy 12 kart, a każda z nich ma dwie umiejętności. Tutaj już udało się stworzyć ciekawe efekty, dzięki nim można troszkę ożywić rozgrywkę. Jeżeli chodzi o przejęcie bazy to jest to jedna z niewielu sytuacji, gdzie pojawiają się emocje podczas gry. Nie sposób też nie powiedzieć o fakcie, że gra jest powtarzalna do bólu. Zbierz karty, wsadź jakąś przydatną kartę jako lidera, wykop kryształ albo kup artefakt, a następnie powtórz te czynności. Ewentualnie możesz złupić bazę przeciwnika, żeby dobrać trochę mocniejszych kart. Tak w skrócie wygląda rozgrywka. Brak tu jakiejkolwiek strategii czy planowania.
Nie sposób też pominąć dziwne nazwy frakcji. Floraki, Krystalici czy też Metanele (kojarzy się dość jednoznacznie ;-)) są dość specyficzne i nie przypadły one większości z grających do gustu.
Dla kogo więc ta gra? Według mnie jedyna grupa docelowa to taka, która zaczyna dopiero przygodę z planszówkami. Dobrze napisana instrukcja, nienajgorsze grafiki oraz proste zasady dla początkujących planszówkowiczów będą do przełknięcia. Osoby bardziej lub mniej obeznane w grach planszowych raczej nie znajdą tutaj nic dla siebie, jest po prostu wiele lepszych tytułów.

Plusy

  • Dobrze napisana instrukcja
  • Proste zasady
  • Porządne komponenty
  • Karty artefaktów wzbogacającę rozgrywkę

Minusy

  • Zbyt długa jak na to, co oferuje
  • Nudna i powtarzalna
  • Niewykorzystana okazja do stworzenia ciekawych umiejętności najemników
  • Sztampowe, wręcz zbyt proste akcje
  • Praktycznie brak jakichkolwiek emocji podczas rozgrywki
  • Wiele gier oferuje o wiele więcej zabawy w podobnym czasie