Alien vs Predator: The Hunt Begins 2ed – recenzja

, Sebastian Lamch
  • liczba graczy: 1-3
  • czas rozgrywki: 120
  • rok wydania: 2015
  • zależność językowa: średnia

USCSS Tezeusz, statek badawczy przewożący obce formy życia, będzie polem bitwy trzech unikalnych i różnych stron: Ludzi, Obcych oraz Predatorów.

Marines, czyli żołnierze z Ziemi, którzy ochraniają Tezeusza, statek, na którym rozgrywa się akcja gry. Są słabi fizycznie, ale wykorzystują swoją broń i przewagę taktyczną by zapewnić sobie szansę przeżycia.

Obcy, którzy uwolnili się ze swoich klatek i zaczynają przejmować statek we władanie, rozbudowując swoje gniazdo. Ich przewagą jest liczebność i zaciętość w walce wręcz.

Predatorzy, zwabieni możliwością zdobycia nowych trofeów przybijają do Tezeusza i wyruszają na łowy. Jest ich najmniej… ale są najsilniejszymi jednostkami zdolnymi w pojedynkę walczyć z dużą grupą wrogów.

 

“If it bleeds, we can kill it.”

Gra jest taktycznym skirmishem, w którym gracze prowadzą swoje oddziały przeciwko sobie. Gra oferuje możliwość rozgrywania pojedynczych scenariuszy, generowania ich za pomocą specjalnych kart lub rozegrania całego ich ciągu w klimatycznej kampanii.

Niestety, trzy strony konfliktu oznaczają, że do gry wymaganych jest trzech graczy. Możliwe jest zagranie w większą liczbę, ale wtedy dwóch graczy razem jest zmuszonych prowadzić jedną stronę konfliktu. W przypadku dwóch graczy… cóż, nie pogramy w kampanię. Istnieje kooperacyjny tryb zwany Last Stand, w którym liczba graczy może już być dowolna – w nim gracze starają się utrzymać przeciwko hordzie Obcych i zapieczętować wejścia.

Mechanicznie gra korzeniami sięga bitewniaka, więc znajdziemy tutaj trochę za dużo zasad i wyjątków oraz sporo modyfikatorów dla różnych warunków (przykładowo, Obcy na swoich kafelkach terenu dostają bonus do obrony). Bez dobrze przygotowanej ściągawki ciężko o płynną grę, a spora instrukcja nie ułatwia wyszukiwania zasad w trakcie grania.

Każdą rundę rozpoczynamy od dociągania kart, które generują specjalne manewry oraz akcje (na przykład granaty dla Marines czy kamuflaż dla Predatorów) oraz rzutu na inicjatywę, który określi kolejność, w jakiej będzie toczyć się gra. Naprzemiennie aktywujemy nasze jednostki, a każda z nich wykonać może 2 akcje – ruch, atak, manipulację itp. Jednostki są bogate w statystyki oraz unikalne zdolności, co sprawia, że granie nimi różni się i naprawdę jest w czym wybierać jeżeli chodzi o taktykę czy decyzje „co robić”. Co fajne, zaczynamy grę nie z figurkami na planszy, ale żetonami czujnika ruchu. Wiemy, gdzie są jednostki przeciwnika i co robią, ale nie wiemy, który żeton to która figurka. Dopiero gdy fizycznie żetony mogą się zobaczyć z różnych stron, odkrywamy kartonik i zastępujemy figurką.

Sama kampania składa się z 10 misji, a każdą z nich rozgrywa się około 2-3 godzin. Należy pochwalić cele każdej frakcji, które zmieniają grę ze zwykłego „kto kogo zabije” w mix taktyki i planowania. Nieraz wygra strona, która będzie skrupulatnie realizować swoje cele, a nie ta, która po prostu będzie zabijać. Ludzie starają się zwykle badać Obcych oraz przywracać statek do życia, Obcy chcą się rozmnażać, więc szukają nosicieli, a Predatorzy chcą polowania, więc ich celem jest uszkodzenie statku, by ten nigdzie nie odleciał, a także zbieranie trofeów. Zwykle w scenariuszu każda frakcja ma do zrealizowania 2-3 różne cele.

“We. Hit. Nothing.”

Prodos Games ufundowało wydanie gry poprzez platformę Kickstarter odnosząc spory sukces, jednakże pozostawiło sporo nieprzyjemnych wspomnień – pierwsza edycja gry była nie tylko bardzo droga, ale także do tej pory nie wywiązali się z obietnic, a część wspierających do tej pory nie dostała części rzeczy, za które zapłacili… ale do sklepów trafiła druga edycja, która naprawiała sporo błędów poprzednika, z doszlifowaną instrukcją, lepszymi figurkami i o wiele lepszą ceną.

Generalnie znaleźć możemy dwie wersje gry:

1. edycja, z dużym, ale dziwnie płaskim pudełkiem w kształcie prostokąta. W środku znajdziemy karty, kafle terenu oraz sporo figurek, które musimy sami złożyć z wielu elementów, jak w standardowych bitewniakach. Cena to około 250 złotych.

2. edycja posiada już standardowe, kwadratowe pudełko, a jeżeli chodzi o zawartość jest podobnie – kafle terenu zostały graficznie dopracowane, same zasady doszlifowane, a instrukcja poprawiona. Największą zmianą są figurki. Na miejsce składanych otrzymujemy przepiękne figurki odlane z jednej formy razem z podstawką (Unicast). Dzięki temu sama podstawka zyskała możliwości dodania wielu detali, a pozy zyskały na dynamice. Najlepsze, że cena spadła. W sklepach była do kupienia za około 160 złotych.

Prodos regularnie rozwija grę poprzez dodatki – w większości są to wersje z 1. edycji wykonane w technologii Unicast. Znajdziemy tutaj tak komandosów ludzi, sporo nowych wersji Obcych – od facehuggerów, przez Wojowników, a na samej Królowej kończąc! Predatorzy właśnie na dniach dostali wzmocnienie w postaci Starszyzny. Regularnie pojawiają się też nowe scenariusze, więc warto obserwować ich stronę.

“You’re an ugly motherf****r.”

Pierwsza rozgrywka w AvP to piekło. Mnóstwo wyjątków, modyfikatorów, sięgania po instrukcję, która jest napisana bardzo topornie niestety sprawia, że gra ciągnie się i dłuży tak podczas tłumaczenia zasad, jak i przy pierwszych turach. Jednak gdy już zrozumiemy zasady i zaczniemy grać, uderzy nas OGROMNA fala klimatu!

Tutaj każdą stroną gra się inaczej, każda strona da też zupełnie inne odczucia – Żołnierze czują, że są pożywieniem, zwierzyną łowną. Muszą opierać się na taktyce i realizować cele ciągle będąc w pogotowiu, strachu. Obcy to horda! Ich liczba jest ogromna i na tym bazują przemykając się szybami wentylacji i szykując pułapkę. Grając Predatorami czujemy swoją wyższość nad pozostałymi, jednak nie możemy przestać być czujni, musimy polować i wybierać swoje ofiary.

Mechanicznie nie jest źle, jest po prostu skomplikowanie. Jednakże klimat nadrabia tak za mechanikę, jak i za otoczkę. Samo wykonanie temu pomaga – figurki są przepiękne i chyba najlepsze, jakie w życiu widziałem. Są delikatne, gdyż mnogość szczegółów tego wymaga, ale dzięki dynamicznym pozom czy z rzadka powtarzalnym wzorem, wyglądają niesamowicie i tym bardziej zwiększają naszą imersję ze światem.

Jeżeli nie znasz lub nie lubisz świata Alien vs Predator, to gra będzie dobrym skirmishem osadzonym w świecie sci-fi. Jednak jeżeli jesteś fanem settingu – to gwarantuję wypieki na twarzy po grze i długie opowieści nawet potem. Właśnie przez takie gry gram w ameritrashe!

Plusy

  • Klimat!!! Morze klimatu! Ocean klimatu!
  • Świetnie oddana specyfika każdej strony, asymetryczność grania
  • Przepiękne figurki oddane z detalami
  • Cena, jak na zawartość pudełka, bardzo atrakcyjna
  • Spore możliwości rozbudowy gry
  • Kampania, w której nie chodzi tylko o zabijanie

Minusy

  • Kiepskie wykonanie kafelków terenu, które wyginają się i rozchodzą
  • Bardzo delikatne figurki, na które należy bardzo uważać
  • Słabo napisana instrukcja i nieintuicyjne zasady

Opinie redakcji

Robert Cymbalak: Rozgrywka jest klimatyczna – duża w tym zasługa dobrze oddanej asymetryczności frakcji.

Obcy są słabi, łatwi do zabicia, ale nadrabiają za to liczebnością. Tymczasem komandosi, choć niewiele mocniejsi od obcych, mają dobre uzbrojenie do wybicia wrogów na odległość. Natomiast potężnych predatorów  jest mało i mogą łatwo przecenić swoje siły. Dzięki temu sposób w jaki należy grać daną frakcją, oddaje jej charakter przedstawiany w filmach. Obcy atakują w stadzie, ludzie muszą ostrożnie planować i nie dać się zaskoczyć na bliskim dystansie, zaś predatorzy nie powinni zbytnio szarżować.

Jeśli chodzi o mechanikę, to mimo wprowadzenia poprawek w drugiej edycji zasady wciąż nierzadko budzą wątpliwości.  Ze względu na to, że walka jest oparta o kości k20 tytuł ten prawdopodobnie nie spodoba się osobom nie przepadającym za losowością. Szczególnie że jest ona tutaj spotęgowana przez talię wydarzeń oraz kart frakcji. Aczkolwiek większość akcji wymaga taktycznego planowania, użycia odpowiednich modeli wraz z właściwą kolejnością aktywacji, jednak jest to  pewien standard w bitewniakach.

Nie spodobał mi się na pewno system określania zasięgu modeli (LOS) bowiem z uwagi na nieograniczony zasięg. Po pierwsze uniemożliwia on wykorzystanie ściany pomieszczeń jako osłon. Po drugie sprawia, że faza podchodów i blefowania w niektórych scenariuszach trwa bardzo krótko.

Z uwagi na złożoność mechaniki nie będę oceniał balansu, ale wygląda na to, że są frakcje prostsze w opanowaniu (predatorzy) i trudniejsze (obcy).

Konieczność gry 3 osobowej w scenariuszach jest nietypowa (jak na w zasadzie bitewną grę). Moim zdaniem czyni to grę bardzo podatną na bicie lidera oraz potencjalny king making. Misje co prawda przemyślano dość dobrze i wymuszają one  interakcje każdej strony z każdą, ale jeśli dwóch graczy zbyt skupi się na walce między sobą, to ten 3 pewnie uzyska swobodę działania dającą mu zwycięstwo. Jednakże może być to problem, który będzie się zmniejszał w trakcie poznawania gry.

Grę mogę polecić fanom uniwersum, którzy lubią klimat obcego, potrafią wczuć się w rozgrywkę i przymkną oko na dążenie do równowagi w partii za wszelką cenę i po prostu starają się dobrze bawić.