Gra Miesiąca – Lipiec 2018

Wakacje zwykle oznaczają przebywanie na świeżym powietrzu, słońce, basen i piasek… ale nie bylibyśmy maniakami planszówek, gdyby i one nie towarzyszyły nam podczas wolnego. W co graliście w lipcu?


Bartek: SANTORINI

Miniony miesiąc nie rozpieszczał pod względem dostępnego czasu na granie. Dlatego też na stół najczęściej trafiało Santorini. Prosta i prześliczna gra logiczna, do nauczenia w kilka minut. Partie są szybkie, mechanika pozwala na dużą dowolność strategii, a dodatkowe moce ulepszające naszych budowlańców sprawiając, iż gra szybko się nie znudzi. Polecam przede wszystkim cierpiącym na chroniczny brak czasu lub zainteresowanych czymś lżejszym.


Kamil: DRAGON BALL Super Card Game

Gra miesiąca? Dragon Ball Super Card Game ponownie! Tak naprawdę karcianka ta wciągnęła mnie strasznie, jest bardzo dobra, szybka i przy tym cholernie droga. Niestety w Europie Polska jest traktowana jak trzeci świat, przez co karty są u nas niedostępne lub mają kosmiczne ceny… Do tego scena turniejowa jest praktycznie zerowa. Szkoda, bo gra jest fenomenalna.


Łukasz: DRAGON BALL Super Card Game

Przypominają się piękne czasy RTL7 i wyczekiwanie na kolejny odcinek. Na każdej karcie znajdziemy ładne ilustracje wyjęte prosto z anime i nieczytelny, napaćkany tekst. Mam wrażenie, że po lekkim falstarcie o DBSCG zaczyna być słychać. Jeśli nie odstrasza Was wysoka cena za booster (za to grywalne single są tanie!) i aklimatyczne dublowanie postaci na polu bitwy, polecam jej spróbować. Solidna, magicopodobna mechanika, jednak ze znacznymi zmianami (ulepszeniami?) pozwoli choć na chwilę znów poczuć się dzieckiem.


Robert: LORDS OF HELLAS

W kwestii tej gry czasem pojawia się następujący zarzut: „Gra ma to, czego można było się spodziewać, ale nie ma niczego, co by zaskakiwało albo czego inne gry (nawet jako suma elementów) nie robiły lepiej.” Ten zarzut mogę częściowo zrozumieć, jednak moim zdaniem tytuł ciekawie łączy znane rozwiązania, tworząc z nich nową, zgrabnie działającą, pięknie wydaną kombinację. Mała dygresja – jedna z moich ekip do gry to długoletni znajomi, którzy nie są geekami planszowymi, w zasadzie oprócz naszych wspólnych spotkań nie grają w gry planszowe. Spotykamy się od lat, co jakiś czas – najczęściej na stole ląduje wtedy jakiś area control. Niedawno zagraliśmy w Lords of Hellas. Jeden z kumpli po grze stwierdził: Stary, to świetna gra, wywołuje dużo emocji, jest kilka dróg do zwycięstwa, sporo decyzji, potwory i questy, choć mniej przydatne, jednak dodają klimatu, kiedy rewanż? Była to dla mnie najlepsza rekomendacja. My, geeki, zapominamy czasem, że nie każdy grał w każdą grę i zna wszystkie mechaniki, zapominamy też, że podstawowym celem hobby jakim są gry planszowe jest po prostu rozrywka. I to właśnie miodność gry powinna być podstawowym kryterium oceny.


Sebastian: V-COMMANDOS

Zagrywałem się dawnymi czasy Commandosami na PC i od dawna szukałem dobrego przełożenia tego na planszę. Gracze wcielają się tutaj w rolę komandosów by wypełnić pojedyncze misje, czy całe operacje, a podczas gry muszą pozostawać w ukryciu i dobrze planować swoje ruchy, gdyż każdy strzał, czy nieopatrzny ruch może wywołać alarm. Pomimo braku figurek gra ma dobrze wyczuwalny klimat drugiej Wojny Światowej i trzyma w napięciu, a każda nasza akcja przynosi ogromną satysfakcję. Lubię gry, które oferują szerokie możliwości, a jednocześnie mają proste i intuicyjne zasady.