Legendary: Villains – Recenzja

, Kamil 'Sanex' Cieśla
  • liczba graczy: 1-5
  • czas rozgrywki: 45
  • rok wydania: 2014
  • zależność językowa: średnia

Legendary: Villains to gra karciana, w której wcielamy się w potężnych, złych do szpiku kości złoczyńców, chcących zakończyć żywot bohaterów.
Zgodnie z sugestią okładki, karcianka jest osadzona w komiksowym świecie Marvela, firmy odpowiedzialnej za stworzenie takich kultowych postaci jak Hulk, Deadpool, Capitan America, Iron Man i wielu, wielu innych…

Tylu bohaterów, tyle pudełek!

Mechanika gier z serii Legendary – niezależnie od fabularnego kontekstu, zawsze bazuje na tych samych fundamentach. Gracze podczas swojej tury mogą zakupić karty na rękę lub zaatakować wroga i zdobyć punkty zwycięstwa. Podobnie jak w Dominionie, Ascension, Star Realms struktura gry to standardowy deckbuilder, ale w przeciwieństwie do wyżej wymienionych, otoczony odpowiednim wątkiem fabularnym i wyróżniający się kilkoma scenariuszami. Takim oto sposobem w Marvel Legendary wcielimy się w bohaterów chroniących miasto i cywili, w Legendary: Allien – między innymi będziemy członkami załogi statku, którzy za wszelką cenę pragną przeżyć i zniszczyć obcego, a w Legendary: Predator – znajdziemy scenariusz podczas którego będziemy polować na ludzi, tak jak to miało miejsce w filmie. Ponadto do samej podstawki Marvel Legendary do dzisiaj wyszło kilkanaście dodatków, w których znajdziemy całe grupy X-Menów, Spider-Mana czy innych. Każde pudełko zawsze dostarcza nam nowych scenariuszy, postaci i zwiększa regrywalność podstawki.

Zło wcielone!

Legendary: Villains jest grą wyjątkową, ponieważ oprócz tego, że tym razem to my będziemy tymi złymi, wszyscy złoczyńcy będą ze sobą dodatkowo konkurować. Ale… Ale jeżeli źli zbytnio skupią się na niwelowaniu zagrożenia ze strony swoich rywali, wspólnie mogą przegrać i pozwolić bohaterom na uratowanie miasta! Ciekawe? Jasne, że tak! Gra w teorii to kooperacja, jednak nastawiona na wyłonienie indywidualnego zwycięzcy.

Przygotowanie rozgrywki zaczynamy od set-upu i wyboru scenariusza. W grze mamy ich 8. W niektórych mamy za zadanie niszczenie obrońców znanych z filmów i komiksów Marvela, w innych natomiast porywanie i zabijanie cywilów, tych mniej lub bardziej wpływowych.
Po wybraniu odpowiedniej historii, musimy przygotować talie obrońców – postaci z X-Menów, Spider-Mana, Avengersów czy Defenderów z Red Devilem na czele. Ponadto wybieramy naszego głównego wroga, którym może być Odin, Profesor X, Dr Strange czy Nick Fury. Koniec końców przygotowujemy odpowiednią talię złoczyńców, postaci, które będziemy werbować do niszczenia bohaterów, w tym Venoma, Lokiego, Kravena, Mysterio czy Ultrona.

Podczas rozgrywki właściwej, każdy z graczy zaczyna z identyczną pulą podstawowych złoczyńców, jakichś ultra leszczy ze stowarzyszenia HYDRA. W swojej turze będziemy mogli zagrać wszystkie dostępne karty i zakupić dostępnego złego bossa, zaatakować bohaterów, policję, cywilów lub inne osoby przebywające w mieście. Rozgrywka tutaj, pomijając aspekt różnych scenariuszy i rzeczy, jakie musimy wykonać finalnie, sprowadza się do standardowego budowania talii. Będziemy kupować karty, odkładać je na stos kart odrzuconych, kupować lepsze karty zbierając odpowiednie symbole, znowu je odrzucać i tak w kółko, od czasu do czasu atakując naszych przeciwników. Interakcja pomiędzy graczami jest raczej średnia i w dużej mierze opiera się na wrzucaniu do talii innych złoczyńców kart ‚przeszkadzajek’, które po prostu zapychają rękę. Każdy scenariusz polega na wykończeniu bossa, natomiast przegrać można na przeróżne sposoby. Jednym razem musimy nie dopuścić do ucieczki zakładników, a innego zmagać się z policją i nie dopuścić do jej dominacji na planszy. Zawsze istnieje szansa, że dobro jednak zwycięży i pokona zło. Muszę jeszcze wspomnieć, że gra Legendary: Villains oferuje tryb solo, który działa wyjątkowo dobrze.

Na koniec zostawiłem wykonanie, które jest dość wyjątkowe. Mianowicie tak źle wydanej gry planszowej jeszcze nigdy na oczy nie widziałem. W środku znajdziemy śmierdzące tanim, chińskim plastikiem gąbki, których jest za mało aby wypełnić luki pudełka. Z tego powodu wydawca zadbał o jakże epicki, piękny papier pakunkowy, zwinięty w rolkę, która skutecznie miażdży i niszczy jakże tandetne, wcześniej wspomniane gąbki. Gdy uporamy się z sortowaniem kart, które są spakowane w ponad 10 opakowaniach, będziemy musieli ręcznie podpisać zakładki, aby w ogóle można było przygotować rozgrywkę. Estetyka wykonania oraz smród toksycznego plastiku i gumy, którego nie sposób wywietrzyć przez kilka dni trzymając grę na podwórku idealnie wpasowują się w jakże epicką, druzgocąca i subtelną cenę, przekraczającą ponad dwie stówy… Tak, ta gra kosztuje około 230 złotych, dla porównania Dominiona z podobną liczbą kart i znacznie lepszym wykonaniem możemy dostać za 120…

Tandeta wykonania, czy solidna mechanika?

Ten akapit to będzie prawdziwy bój. Z jednej strony – mechanicznie Legendary: Villains to jeden z ciekawszych deckbuilderów w jakie grałem. Z drugiej strony – kosmiczna cena i wręcz fatalne wykonanie nie pozwalają mi myśleć o tej grze pozytywnie. Pomijając aspekt wydawniczy, jedyne co nie zawsze pasuje mi w tej karciance to wyczuwalność klimatu. W teorii są grafiki (lepsze i gorsze), są scenariusze, otoczka fabularna, ale rozgrywka i tak sprowadza się do zagrywania i kupowania kart, które posiadają te same symbole w taki sposób, aby ich moc łączyła się w tak zwane „comba”. Jednak największą wadą, która wpływa na możliwość wczucia się w złoczyńców to fakt, że nieraz na stole pojawi się kilka tych samych kart, czy to dobrych, czy też złych bohaterów. W ten sposób w mieście nagle pojawi się dwóch Ant-Manów czy Beastów, a z drugiej strony dla przykładu będziemy zagrywać na turę trzy karty Ultronów…

Jeżeli zależy nam na solidnym wykonaniu, proponuję wyrzucić to, co dostaliśmy od wydawcy i samemu zrobić dobrze wyglądający środek pudełka. Zakładki możemy pobrać stąd, drewniany insert zakupić tutaj lub zrobić taki samodzielnie z innych materiałów. Na sam koniec, jeżeli zdecydujemy się na drewno, proponuję kupić niebieską bejcę za 7 zł i pomalować całość na klimatyczny kolor. Jedno popołudnie, dodatkowe 70 zł i nasza gra wreszcie będzie wyglądać jak należy…

Koniec końców, czy mogę polecić Legendary: Villains?
Nie. O ile mechanicznie gra jest ciekawa, choć klimat nie zawsze jest odczuwalny, to takie wydanie za taką cenę woła o pomstę do nieba.
Dla mnie osobiście gra ta wyznaczyła nowe horyzonty wydawniczej klęski jeżeli chodzi o jakość wydania, pobijając nawet MtG: Arena of the Planeswalkers, a to już nie lada wyczyn!

Recenzja powstała przy współpracy ze sklepem MEPEL.pl

Plusy

  • ciekawa mechanika
  • różnorodne scenariusze
  • działający tryb solo
  • spora regrywalność

Minusy

  • wykonanie
  • śmierdzące gąbki i mata, które ciężko wywietrzyć
  • cena
  • nie zawsze odczuwalny klimat